Dlaczego Stanom Zjednoczonym nie uda się spłacić długu…

Dzisiejszy komentarz opieram na lekturze książki Davida Wiedermera, Aftershock: Protect Yourself and Profit in the Next Global Financial Meltdown.

Według Widermera wszystko zaczęło się w roku 1981, gdy rząd USA zdecydował się na utrzymywanie rosnącego deficytu budżetowego. Ten właśnie deficyt był wczesną przyczyną późniejszych baniek spekulacyjnych na rynku akcji i nieruchomości. Ogromny deficyt stanowił potężną kurację sterydową dla gospodarki, przyciągając amerykańskich i zagranicznych inwestorów (wystarczy wspomnieć, że od tego czasu kursy akcji tzw. blue chipów wzrosły o 1400%).

Autor zastanawia się, czy można było ten proces zatrzymać (głównie chodzi o lawinowo rosnący deficyt). Według niego w momencie kiedy deficyt przekroczył 200 mld USD, było to już niemożliwe. Po prostu nie znalazła się wystarczająco silna grupa polityczna, która odważyłaby się to zaproponować społeczeństwu.

Najciekawszy fragment dotyczy programu spłacania długu…

… programu takiego w ogóle nie ma.

Przyjrzyjmy się limitowi kredytowemu Stanów Zjednoczonych. Przy założeniu, że dług wynosi 15 bln USD i gdyby przyjąć, że Stany będą spłacać po 500 mld USD rocznie, to spłata zajmie 30 lat (zakładając, że USA nie pożyczy ani centa więcej w międzyczasie). W sumie nie wygląda to, aż tak tragicznie… 😉

Zobaczmy, jak miałoby to zostać osiągnięte. Aby zacząć dokonywać spłat, Stany musiałby najpierw wyeliminować ponad 1,5 bln rocznego deficytu. Czyli potrzebne byłoby 2 bln USD (500 mld + 1,5 bln USD) uzyskane w postaci podatków. To oznaczałoby podniesienie wszystkich podatków o 100% lub podatków dochodowych o 200%, aby rozpocząć bardzo długą drogę spłacania. Politycznie i ekonomicznie jest to niewyobrażalne. Cały czas przyjmując, że nie dochodzi do zwiększenia deficytu oraz że stopy procentowe pozostają na niewiarygodnie niskim poziome, który został ustalony kilka lat temu.

Krótko mówiąc jest to klasyczny zły dług. Nie ma nadziei na spłacenie. Najprawdopodobniej zakończy się to bankructwem. Większość społeczeństwa amerykańskiego nie zastanawia się nad tym. [NB. Ci, którzy już od lat o tym mówią (np. Ron Paul), funkcjonowali cały czas na politycznym marginesie. Czy amerykańscy herbaciani konserwatyści są w stanie temu zaradzić? Na obecnym etapie to raczej wątpliwe.]

Podany tutaj zarys to jedynie fragment rozważań Wiedermera.

This entry was posted in Gospodarka, Społeczeństwo. Bookmark the permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *